Home Ludzie #WARSAWGIRL: AGATA DUNIAK-MAJCHER z Bake My Day. Na jej ciastkach znalazł się nawet… Dawid Podsiadło!

#WARSAWGIRL: AGATA DUNIAK-MAJCHER z Bake My Day. Na jej ciastkach znalazł się nawet… Dawid Podsiadło!

by Kasia

Od kancelarii to własnej kawiarni i pracowni cukierniczej. Agata Duniak-Majcer zrobiła to, o czym wiele z nas marzy, ale obawia się podjąć ryzyko – zrezygnowała ze stabilnej pracy na rzecz otwarcia własnego biznesu. Jej ciastka są nie tylko przepyszne, ale też naprawdę piękne, a Warszawiacy pokochali cukierenkę Bake My Day przy Puławskiej.

Agata opowiada mi, jak wyglądała decyzja o zmianie pracy, co jest najtrudniejsze w prowadzeniu własnej firmy i jak Bejk radzi sobie w czasach epidemii…

Bake My Day przy Puławskiej 118 to wnętrze dopracowane w najmniejszym szczególe

Warsawholic: Jak to się stało, że jesteś dziś tu, gdzie jesteś – pieczenie zawsze było Twoją pasją?

Agata Duniak-Majcher: Wciąż zdarza mi się przecierać oczy ze zdziwienia, że wylądowałam w słodkiej branży. Pieczenie było ze mną od dziecka, moja mama pięknie oswajała mnie z wypiekami, zapachami, podglądałam procesy i bardzo lubiłam być w kuchni, natomiast nigdy nie myślałam o tym w kontekście pracy zawodowej.

Włożyłam sobie do głowy wyobrażenie o „poważnej” pracy i wybrałam studia prawnicze. Konsekwentnie, choć z niezbyt wielkim entuzjazmem – podążałam tą drogą. Konferencje naukowe, praca w kancelarii, aplikacja radcowska. Uciekłam z niej w trakcie pierwszego roku.

Z wykształcenia jesteś prawnikiem. To tak, jak ja!  Ja też potraktowałam prawo jako „bezpieczny wybór”, ale jednak na co dzień zajmuję się czymś innym. Trudno było zrezygnować z pewnego zawodu na rzecz realizowania pasji?

Czasy się zmieniły i prawo nie jest już też tak pewnym i bezpiecznym zawodem jak 20 lat temu. Rynek jest niestety brutalny, a rzeczywistość młodego prawnika odbiega od wyobrażeń, które sobie budowaliśmy na studiach. Stabilna sytuacja zawodowa to efekt ciężkiej roboty, widzę to po znajomych prawnikach – intensywna praca, duża odpowiedzialność i mnóstwo wyrzeczeń.

Jeśli to czujesz – super. Jeśli tak jak ja – dusisz się w tym obszarze – warto pójść po swoje. Radykalna zmiana zawsze budzi lęk, ale też daje ulgę, zwiastuje wolność. Dobrze wspominam moment podejmowania tej decyzji. Brzmi to może banalnie, ale odrzuciłam argumenty z głowy, a poszłam za tymi z serca.

Agata w Bake My Day realizuje swoją pasję do pieczenie, tworząc ciastka, które są małymi dziełami sztuki. Fot. Instagram//bakemyday_pl

Zrobiłabyś to ponownie? Masz takie momenty, że żałujesz?

Zrobiłabym to samo ponownie bez dwóch zdań. Nie żałuję wyboru, nawet w krytycznych momentach. Staram się wracać wtedy pamięcią do mojej poprzedniej rzeczywistości – to mnie prostuje. Droga do własnej kawiarni i pracowni cukierniczej była bardzo wyboista i chwilami myślałam „dlaczego sobie to robię”? Jednak późniejszy feedback od naszych Gości i fala dobra zrekompensowały wszystkie kryzysy.

Wydaje mi się, że wiele osób może być w podobnej sytuacji – wewnętrznej walki między bezpieczną pracą i stabilizacją a ryzykiem i realizacją marzeń. Miałabyś dla nich jakieś rady?

Nauczyłam się działać pomimo lęku. Zasada „bój się i rób” towarzyszy mi od pierwszych kroków w stronę własnej działalności. Chwilami lęk jest ogromny, ale można go oswoić tak, żeby nie paraliżował. Ważna jest równowaga pomiędzy marzycielskim odlatywaniem a analizą twardych danych.

Tego wciąż się uczę – wkładając ogrom emocji w swój projekt, zapominam czasem o excelu. Warto przed podjęciem decyzji o własnym biznesie, zrobić badanie rynku, przeanalizować perspektywy, dobrze policzyć budżet. To pozwoli uchronić się przed twardym lądowaniem.

Własny biznes to ryzyko i ciężka praca, ale też ogromna satysfakcja

Wróćmy do ciasteczek! Czy masz jakieś najśmieszniejsze wspomnienie z ciastkowej pracy? Może najdziwniejszy lub najbardziej zaskakujący projekt?

Mam całą listę ulubionych projektów. Ostatnio bardzo fajnym personalizowanym wyzwaniem była ciastkowa realizacja dla T-mobile. Z okazji Dnia Kobiet pracownice firmy uczestniczyły w warsztatach organizowanych przez fundację Rak’n’Roll. Tematem spotkania była profilaktyka raka piersi. Miały dostać ciacha, które łączą charakterystyczną kolorystykę brandu, hasło projektu – „we care”  i tematykę warsztatów. Na białych ciastkach powstał magentowy napis „we care”, gdzie litera W była zarysem kobiecych piersi. Wyszło super!

Najbardziej zaskakującym projektem było stworzenie podobizny Dawida Podsiadło na ciastkach. Nigdy nie trzęsły mi się dłonie tak, jak podczas pracy nad detalami tych ciastek. Efekt był bardzo zadowalający, ale obiecałam sobie wtedy, że już więcej sobie takiego stresu nie zafunduję!

Kreatywność Klientów bywa powalająca, raczej nie zdarza mi się odmawiać realizacji ze względu na zbyt wymagający projekt, lubię wyzwania.

Ciastka Agaty z Bake My Day “działają” też w ważnych kwestiach!

A projekt, z którego jesteś szczególnie dumna?

Szczególną miłością kocham te projekty, które „mówią” coś ważnego. Lubię dawać ciastkom głos – w przypadku zeszłorocznych wyborów mówiły: „idę na wybory”, z okazji Dnia Kobiet mówiły: „girl, you got this”, a teraz w dobie kryzysowej kwarantanny mówią: „jeszcze będzie pięknie”.

Z dumą i wzruszeniem przekazywałam też ciacha medyczne dla personelu jednego z oddziałów szpitala zakaźnego MSWiA w ramach podziękowania za ogrom fantastycznej pracy. Takie projekty napawają mnie mieszanką dumy, wdzięczności i poczucia działania w słusznej sprawie.

Stworzyłaś w Warszawie miejsce maleńkie, ale piękne – cukierenkę połączoną z pracownią przy Puławskiej. W krótkim czasie zyskała ogromną popularność! Spodziewałaś się takiego sukcesu, czy miałaś może pewne obawy?

Wkraczałam w kompletnie obcą dla mnie dziedzinę. Potrafiłam dekorować ciastka, ale nigdy nie prowadziłam kawiarni i nie zarządzałam ludźmi. Bałam się niesamowicie – dwa tygodnie przed otwarciem mój organizm odmówił posłuszeństwa i nie byłam w stanie jeść. Schudłam wtedy niemal 10 kg. Szaleństwo! Dopieszczałam tego mojego Bejka przez 9 miesięcy.

Wraz z moim mężem – architektem wnętrz – pracowaliśmy nad każdym detalem. Włożyliśmy w tę przestrzeń dużo serca i cieszę się niesamowicie, kiedy nasi Goście to doceniają. Zbudowaliśmy wokół Bejka fantastyczną społeczność wyjątkowych osób, które staramy się doceniać na ile potrafimy.

Dlatego też zapoczątkowałam cykl „Bake my night” – zamkniętych mini spotkań dla naszych bejkowych Przyjaciół, gdzie mamy szansę w luźnej atmosferze pogadać, pokazać nowe produkty, poznać opinię. Od początku chciałam stworzyć nie tyle lokal, co przestrzeń – pełną dobrej energii, będącą azylem, który daje słodkości i poczucie spokoju.

Ciastka w Bake My Day są tak piękne, że aż szkoda je jeść!

Co się dzieje z Bake My Day w obecnej sytuacji, jak sobie radzisz? 

13 marca z bólem serca zamknęłam kawiarnię i pracownię. Dla raczkującego biznesu takiego jak Bejk, który dopiero buduje swoją pozycję na mapie Warszawy, to spory cios. Staram się nie załamywać i szukać alternatywnych możliwości funkcjonowania – organizujemy cykliczne pop-upy, na które przygotowujemy słodkości dla stęsknionych Klientów. Bezpieczeństwo gra tu ważną rolę – płatności elektroniczne, odbiory bezkontaktowe.

Realizuję też zamówienia personalizowanych ciastek, chociaż oczywiście w mniejszym zakresie. Na ten moment nie korzystamy z voucherów – w dobie wielkiej niewiadomej staram się nie podejmować zbyt wielu zobowiązań. Mam nadzieję, że uda nam się przetrwać ten trudny czas, bo taka ilość serca włożona w ten projekt nie może się zmarnować!

Na koniec zahaczę o Warszawę! Jeśli miałabyś pomyśleć o ciastku inspirowanym Warszawą. Jaki miałoby smak i dlaczego? Jaki smak ma dla Ciebie Warszawa? 🙂

Nie pochodzę z Warszawy, jest ona dla mnie trochę nowym światem, który oswajam, od kilku lat domem. Moja Warszawa smakuje i pachnie kawą. Kawa to poranek, dobre emocje spotkań i chwilowy spokój w biegu. Moje warszawskie ciastko ma w sobie nutę kawy, ale też pełne jest letnich owoców i kwiatów, które jako człowiek lasu i przyrody – dodam do każdego produktu jako coś bardzo swojego. 

Śledźcie Instagram Bake My Day! Dzięki temu będziecie na bieżąco z wypiekami, które 
cukierenka proponuje w dany weekend! WARTO!

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

🔥BAKE AWAY🔥 Po zamknięciu Bejka w marcu zostałam z pełnymi lodówkami zapasów. Karmele, curdy, konfitury (nasze – z czystym składem, przepyszne). Doceniłam je szczególnie na początku kwarantanny, kiedy sporo gotowałam, ale przede wszystkim celebrowałam ŚNIADANIA. Wszystkie omlety, racuchy, placki, naleśniki, tosty francuskie “doprawiałam” przetworami z Bejka. Tak narodził się pomysł na Bake Away – słoiczki, które już niedługo będziecie mogli zabrać do domu🥳, żeby czuć smak Bejka zawsze kiedy będzie Wam do nas daleko i tęskno. —————————————— Zaczynamy od słonego karmelu i lemon curdu. Nie spotkałam takich smaków jeszcze nigdzie, a dodatkowo wiedząc jak dobry skład mają nasze produkty i jak długa była droga do doprecyzowania receptur – wiem, że oddamy w Wasze ręce mega wartościowy produkt. ————————————— Niebawem więcej informacji. Kto chętny?💌 ——————————————- PS Nie wiem zupełnie dlaczego, ale za każdy razem kiedy wypowiadam nazwę “Bake away” – w mojej głowie brzmi piosenka “take my breath (bake) away”, zaśpiewałam ją Dziewczynom, kiedy wybierałyśmy nazwę (której autorką jest nasza Ola – brawo!) i tak już zostało 😉. ————————— #nawynos #slonykarmel #śniadanie #niedzielnesniadanie #celebrowanieporanków #poranek #drozdzowki #nazamowienie #bejkwsloiku #takemybakeaway #zostańwdomu #kwarantanna #osładzamykwarantannę #pieczenie #słodko #bakemyday_pl

Post udostępniony przez Agata Duniak-Majcher (@bakemyday_pl)

 

You may also like