Home Ludzie ROZMOWY CZWARTKOWE X DAWANDA: DZIKIE DZIECI

ROZMOWY CZWARTKOWE X DAWANDA: DZIKIE DZIECI

by admin

Co dwa tygodnie z radością przedstawiamy Wam młodych i zdolnych projektantów współpracujących z DaWandą. Sprawdźcie do czyjej pracowni zaglądamy tym razem! Jest fajnie!

DZIKIE DZIECI – ZABAWKI Z DUSZĄ

Niewielka, autorska pracownia w Górach Świętokrzyskich. Wszechobecny zapach drewna, na podłodze mnóstwo gałązek, ścinków i kory, a w zakamarkach ukryte przez dzieci skarby. Anna Bera zaprasza Was do świata, w którym natura i dziecięca wyobraźnia wiedzie prym, a proces twórczy ma zwykle początek podczas… spaceru! Poznajcie twórczynię marki Dzikie Dzieci i jej małych pomocników, od których wszystko się zaczęło.

DZIKIE DZIECI – WARSZTATY STOLARKI DLA DZIECI

Jeśli spodobają Wam się Dzikie Dzieci – mamy dobrą wiadomość! Będziecie mieli szansę się z nimi spotkać, podczas warsztatów stolarki dla maluchów na Targach designu WZORY!!! Więcej info: FB EVENT

DZIKIE DZIECI – WPOZNAJ HISTORIĘ MARKI

Co Cię skłoniło, by tworzyć zabawki dla dzieci? Był jakiś przełomowy moment?

Od dwóch lat prowadzę studio projektowe The Whole Elements i warsztat stolarski, w którym realizuję swoje projekty – głównie unikatowe drewniane meble. Któregoś dnia do pracowni na wsi przyjechała moja siostra ze swoim trzyletnim synem. Adaś dorastał wtedy na betonowym blokowisku z małym placykiem dla dzieci, który ja nazywam „spacerniakiem”. Dziś już uczęszcza do leśnego przedszkola, gdzie cały czas spędza na zewnątrz, ale jeszcze wtedy nie był zaprawionym w błotnych walkach leśnym przedszkolakiem. Kiedy wszedł do pracowni, ze wszystkich dobrodziejstw jego uwagę najbardziej przykuła wędka czyli kawałek patyka ze sznurkiem. Biegał z nim jak szalony przez cały weekend. Miesiąc później, kiedy znów mnie odwiedzili, Adaś wszedł do pracowni i od razu pobiegł szukać upragnionej zabawki. Stanął dokładnie w tym samym miejscu, gdzie wcześniej znalazł kawałek kija ze sznurkiem i domagał się wędki. Byliśmy zszokowani, że ta chyba najprostsza na świecie zabawka, tak zapadła mu w pamięć. I tak stopniowo, z obserwacji i refleksji powstawały Dzikie Dzieci – seria naturalnych drewnianych zabawek przeznaczonych dla dzieci, które coraz rzadziej doświadczają kontaktu z przyrodą.

Moja pracownia szybko stała się ziemią obiecaną wszystkich dzieciaków w rodzinie. Mój brat, tata – dwójki dzieciaków i moja siostra – mama przedszkolaka chętnie odwiedzają mnie ze swoimi pociechami. Maluchy potrafią spędzić prawie godzinę bez bójek i awantur, grzebiąc w drewnianych ścinkach. To właśnie ich zabawy stały się dla mnie inspiracją.Czasem, kiedy wyjeżdżam na kilka dni, dzieciaki beztrosko buszują w pracowni. Po powrocie znajduję w każdym kącie poupychane małe rzeźby ze ścinków, deseczek czy wiórków. Od jakiegoś czasu dokumentuję te konstrukcje z odpadków i przyglądam się dzieciom podczas zabawy. Pięcioletni Kuba uwielbia ścinki z klejonek. Z płaskich kawałków drewna o przypadkowych kształtach tworzy imponujące wysokie budowle. Przyjemnie jest obserwować, jak na ogół zapalczywy malec, z wielką cierpliwością i uwagą klocek po klocku buduje chwiejne konstrukcje. Zainspirowana tą zabawą, stworzyłam StardustTrzyletnia Melka woli przedmioty, które można mocno chwycić, na przykład grube kołki, które wtyka w różne dziury. Obserwując Melę, stworzyłam zabawkę Dzikie Dzieci i Sadzenie Lasu – małe drzewka zrobione z gałęzi wtyka się w otwory w olchowej deseczce. Tak powstaje las.

Dlaczego zdecydowałaś się wykorzystywać naturalne materiały?

Współczesne zabawki bardzo często pozbawiają dzieci najważniejszej umiejętności – korzystania z wyobraźni. Samochody są samochodami, kolejki – kolejkami, a coraz bardziej realistyczne domki nie mogą stać się niczym innym, jak tylko domkami. Druga rzecz to materiał – jednolicie gładki plastik. Wspaniale, że na rynku pojawia się coraz więcej drewnianych zabawek, jednak nawet one są często oszlifowane i zaimpregnowane tak pieczołowicie, że przestają się różnić od tworzyw sztucznych.

Tymczasem drewno ma olbrzymi potencjał – może być miękkie lub twarde, chropowate czy gładkie, śliskie, szorstkie, porowate. Dlatego kluczem dla stworzenia serii zabawek Dzikie Dzieci była różnorodność. Zabawki wykonane są z drewna różnych gatunków polskich drzew, takich jak twardy, brązowy dąb, pachnący, szarawy orzech włoski, miękka biało-słomkowa sosna, olsza, czereśnia o pięknym usłojeniu, brzoza, buk i topola. Zestaw Dzikie Dzieci i Osada składa się z drewna w najróżniejszej postaci: suchego, świeżego, żywicznego, liściastego, z pniaczków, kijków, plastrów, kawałków kory, z oszlifowanych, ale i z omszałych deseczek. Ta wielość struktur, kształtów i faktur gwarantuje długie godziny układania, gładzenia, skubania. Podstawowy zestaw – Osada czyli wszystko, co potrzebne do przetrwania w dziczy zawiera namiot w stylu tipi do złożenia z pomocą rodziców, ognisko, kociołek, kiełbaski do smażenia, prymitywne garnki z kory, patyczki do krzesania ognia i wiele innych drobiazgów. Do zabawki dołączam opisy poszczególnych elementów zestawu z instrukcją ich składania. Przy okazji przemycam opisy gatunków drzew adresowane również do rodziców, których zachęcam do włączania się w zabawę. Kiedy tworzę sensualne, żywe opisy prostych, a jednak nieoczywistych przedmiotów, wierzę, że przybliżam dzieciakom świat, w którym jedną rzecz można opisać na milion sposobów. Poza niebieskim kwadratem, żółtym trójkątem i czerwonym kołem istnieją kształty, które trudno nazwać.

Uważam, że warto się starać. Warto przybliżać maluchom rzeczy, które są wyjątkami same w sobie. Wielość, różnorodność, niepowtarzalność, a nawet błąd – z tych powodów wybieram naturalne materiały. Myślę, że należy wspierać sposób, w jaki dzieci odbierają świat, jako zbiór żywych bezpośrednich doświadczeń. W naturze nie znajdziemy dwóch identycznych rzeczy. Zupełnie inaczej jest z przedmiotami wytwarzanymi przez człowieka. Dziś, kiedy linie produkcyjne są sterowane komputerowo tak, by uzyskać jak najwyższą powtarzalność, eliminują jakikolwiek błąd. Ja natomiast cenię błąd oraz przypadek jako elementy twórcze i rozwojowe.

Czy Twoje życie zawodowe było od zawsze związane z tworzeniem zabawek?

Moja twórczość wywodzi się z pola sztuk wizualnych. To właśnie w tym obszarze pojawiły się pierwsze inspiracje czerpane z przyrody. Od pewnego czasu męczyła mnie efemeryczność moich własnych prac. Myślę, że brakowało mi wymiaru materialnego. Czasem wydaje mi się, że jako młodzi artyści robimy wiele prac cyfrowych (np. zdjęcia, wideo) nie w wyniku świadomej decyzji, ale dlatego, że mieszkamy w dużych miastach, w małych pokoikach i nie stać nas ani na pracownię, ani na materiały. Nie pozostaje nam nic innego, jak całymi dniami dłubać w komputerze, bo taka sztuka nic nas nie kosztuje. Sama chyba poczułam, że znalazłam się w takiej pułapce. Wtedy zdecydowałam, że muszę nadać temu, co robię jakiś ciężar, założyć warsztat, kupić maszyny, zacząć pracować fizycznie. Z takiej decyzji trudniej się wycofać, ale to dobrze. Tak powstało studio i warsztat The Whole Elements, gdzie projektuję i własnoręcznie wykonuję unikatowe meble na pograniczu sztuki i designu. Są to projekty dość skomplikowane, wymagające wielu obliczeń, testów, prototypowania. Myślę, że Dzikie Dzieci stały się dla mnie w pewnym sensie wytchnieniem od tej precyzyjnej pracy. Przyjemność obcowania z nieprzetworzonym drewnem nosi w sobie jakiś wymiar medytacyjny. By stworzyć jedną zabawkę muszę przede wszystkim obserwować naturę, przyglądać się każdemu kawałkowi drewna, studiować, by dostrzec to, czym może się stać. To odwraca proces projektowania. Zamiast założyć jakiś projekt, jakąś formę, a potem zmuszać materiał, by się do niej dopasował to ja muszę dopasować się do materiału. Taka postawa uczy pokory i akceptacji rzeczy takimi, jakimi są. Wierzę w zasadę “nic nierobienia”. Czasem rzeczy, których potrzebujemy, są na wyciągnięcie ręki.

Jak wygląda proces tworzenia (od momentu zbierania gałęzi w lesie do odstawienia na półkę gotowej zabawki)?

Ze względu na to, że każdy patyczek i kawałek drewna jest wyjątkowy, zabawki muszą powstawać w żmudnym, choć bardzo przyjemnym procesie. Podczas tworzenia Dzikich Dzieci nie da się nastawić matrycy i wyciąć miliona klocków w jednym wymiarze. W zasadzie wykonanie zabawek zaczyna się od spacerów po lesie. Tam zbieram patyki, korę, korzenie i różne dziwne rzeczy, które spadają z drzew. Jest to również moment inspiracji. Czasem sama gałąź czy drzewo podpowiada, jak je wykorzystać. Od dziecka byłam zbieraczką. Znosiłam do domu martwe robaki, kamienie, liście. Cóż, nadal to robię 🙂 Może Dzikie Dzieci stały się usprawiedliwieniem dla kontynuowania tego zajęcia. Kiedy już wszystko przywlokę do pracowni, zdobyte dobra muszę dokładnie obejrzeć i posegregować. Część gałązek pochodzi z podcinanych drzew owocowych. Sosnowe, olchowe i czereśniowe klocki robię ze ścinków z mojej pracowni stolarskiej i z odzyskiwanego drewna, na przykład ze stodół.

Zanim zabawki trafiają do sprzedaży muszą przejść crash testy :). Tę część dzieci w mojej rodzinie lubią najbardziej. Jest rzucanie, łamanie i walka o najlepsze zdobycze. Taka metoda pozwala mi ocenić, co faktycznie się sprawdza, jak dzieci korzystają z moich pomysłów albo jak znajdują dla nich zupełnie nowe zastosowanie. Uczę się otwartości na reakcje dzieci. Czasem pomysł, który uważałam za świetny i który podobał się dorosłym, zupełnie nie zainteresował maluchów. Zdarza się też, że coś, do czego nie byłam przekonana, dzieciaki tak obudowują własnymi pomysłami, że staje się pełnowartościowym produktem.

Jaka historia kryje się pod nazwą “Dzikie Dzieci”? Kto ją wymyślił? Sama nie wiem. To była intuicja, odruch. Nie wiązało się to z jakąś analizą marketingową czy innego typu strategią. Sama byłam chyba takim dzikim dzieckiem. Wychowałam się w gospodarstwie na wsi. Dzieciństwo kojarzę z zapachem świeżo skoszonej trawy i piachem we włosach. Latem uwielbiałam jeździć z tatą na łąkę. Zawsze siadałam na tyle wozu, spuszczałam nogi, by czuć jak źdźbła trawy muskają moje stopy wieczorną rosą. Jesienią pamiętam wrotycz, szelest liści i zapach mokrej ziemi. Pamiętam wodę, błoto, dzikie róże, smak jagód i strach, by nie zgubić się w lesie. Pamiętam zapachy i tekstury, oślizgłe, mokre patyki i liście jesienią, wiotką majową zieleń. Myślę, że właśnie tymi wspomnieniami chciałabym się dzielić poprzez Dzikie Dzieci.

Idealna zabawka, to taka, która… Którą sama się bawię, kiedy ją tworzę.

Czy był taki moment, w którym chciałaś zrezygnować z pracy na własny rachunek? Bywają takie momenty. Zwłaszcza, kiedy zdarzają się intensywne okresy, wyjazdy, wystawy. Wtedy, kiedy całkiem zapominam, że jest jeszcze życie poza pracą. Ale z tym problemem muszą się mierzyć wszyscy, którzy kochają to, co robią. Czasem po prostu nie sposób przestać.

Twoja rada dla początkujących twórców, to…?

Jeśli w coś wierzysz, po prostu zacznij to robić. I nawet kiedy czasem przestajesz wierzyć, rób to dalej.

***

Sklep Dzikie Dziecie na DaWanda.pl znajdziecie TUTAJ!

DaWanda.pl jest platformą internetową z prezentami, produktami handmade i pomysłami DIY. Na odwiedzających wirtualne butiki czekają unikalne i tworzone z pasją produkty z takich kategorii jak: moda, akcesoria, artykuły dziecięce, sztuka oraz wnętrza. DaWanda.pl to społeczność, która stoi w opozycji do masowej produkcji. Jest prawdziwym rajem dla osób, które cenią sobie indywidualny styl i odpowiedzialną konsumpcję oraz śledzą najnowsze trendy. I najważniejsze – DaWanda.pl to przede wszystkim twórcy, ich nietuzinkowe pomysły, niesamowity zapał oraz mobilizacja do pracy, a także miłość do rękodzieła. Każdy twórca to zupełnie inna wyjątkowa historia.

You may also like