Charlotte przy Placu Zbawiciela nie trzeba nikomu przedstawiać. Miejsce powstało w 2011 i chyba śmiało można o nim powiedzieć, że stało się kultowe, choć często wzbudza też mieszane uczucia. Od wczoraj odwiedzać również możemy kolejne miejsce twórców Charlotte, czyli Charlotte Bouillon, znajdujące się tuż przy Placu Trzech Krzyży (pod koniec roku obok pojawi się wyjątkowy bar ZAGRYWKI!). Czym się różni i czy warto tam wpaść? Sprawdź!
Charlotte Bouillon – co tam znajdziemy? Trzeci lokal właścicielek Charlotte (w między czasie przy Placu Grzybowskim powstała również Charlotte Menora) to miejsce, do którego już pierwszego dnia nadciągały tłumy. Kiedy weszłam tam około 13.00 cała restauracja była pełna i cudem udało mi się znaleźć miejsce przy wspólnym stole. Ale ufff, jestem! Pierwsze wrażenia?
Lokal jest przede wszystkim bardzo dobrze naświetlony, słońce wpada przez wielkie okna tworząc w środku przyjemną atmosferę. W połączeniu z gwarem, śmiechem, ludzi i przyjemnymi zapachami z kuchni – zapowiada się naprawdę fajnie.
Wystrój na myśl przywodzi prawdziwe paryskie bistro, sprzyja temu również lokalizacja. W nowym Charlotte zjemy również więcej niż w jej poprzedniczkach. Poza kanapkami, sałatkami i słodkościami w menu pojawiają się oczywiście buliony (warzywny z grzybami i mięsny – oba za 14 zł) serwowane od rana aż do 24.00, nowe przystawki oraz większe dania główne. Ja, na pierwszy rzut, wybrałam wege bulionik i pastę z białego dorsza z bagietką (11 zł).
Bulion, jak już wspominałam na INSTAGRAMIE był smakowo idealny – mocno grzybowy, wyrazisty. Zabrakło mi jedynie, by był cieplejszy. Dla mnie doskonały bulion to taki, który aż paruje! Pasta z dorsza z początku wydawała mi się z kolei nieco mdła, ale odrobina pieprzu zrobiła robotę. Wśród dań głównych znajdziemy Boeuf Bourguignon (23 zł), Quenelles – knedle z dorsza podane z soczewicą ( 18 zł) oraz Boudin Blanc – białą kiełbasę z wieprzowiny i podrobów z ziemniakami (18 zł). Jeśli lubicie eksperymentować, mam dobrą wiadomość – w menu są też ślimaki w ziołach zapiekane w maśle! Jeśli nigdy nie próbowaliście – to chyba dobry moment!
Na miejscu możemy też kupić świeże pieczywo, słodkie wypieki oraz słynne smarowidła do chleba, które możecie kojarzyć ze śniadań z Charlotte. Biała czekolada to sztos sztosów.
Charlotte Bouillon – czy warto? Przyznam, że co do Charlotte przy Placu Zbawiciela generalnie mam mieszane uczucia. Z jednej strony wspominam ją świetnie – 22 urodziny, kiedy jeszcze nie mieli koncesji i winko przynosiło się ze spożywczego za rogiem (SERIO!), wieczory z przyjaciółmi i śmieszne anegdotki. Jednocześnie pamiętam też, jak czasem irytowała mnie nieprzyjemna obsługa, olewactwo i nadęta atmosfera.
Po pierwszej wizycie w Charlotte Bouillon mogę jednak powiedzieć, że klimat jest wesoły i otwarty, a obsługa bardzo miła, uśmiechnięta i pomocna. To sprawia, że chętnie wrócę tutaj ponownie. A Wy, odwiedzicie to miejsce?
Charlotte Bouillon ul. Nowy Świat 6/12